Wyjazd do Warszawy zaplanowaliśmy na sam koniec trwania wystawy Gateway To Space. Koniec wystawy oznaczał mniej ludzi, spokój i więcej przestrzeni do swobodnego poruszania się. Ale czym byłaby wizyta w stolicy bez wizyty w Centrum Nauki Kopernik! Za żadne skarby nie przepuściłbym takiej okazji! Na szczęście kupiliśmy bilety online.
Wizje, które oferujemy naszym dzieciom, kształtują przyszłość
Te słowa Carla Sagana są bardzo prawdziwe. To co dziecko uzna za ciekawe za młodu i stanie się jego pasją, zazwyczaj poszerza horyzonty i mocno wpływa na jego przyszłość. A to głównie rola rodziców, osób, które są całym światem i mądrością dla dziecka we wczesnych etapach życia, aby dać mu taką możliwość. Kiedy byłem małym brzdącem, takich miejsc nie było na mapie naszego kraju. Gdybym mógł odwiedzić takie miejsce jak CNK, po pierwsze moja głowa eksplodowałaby ze szczęścia, oczy wyskoczyły by z orbit a rodzice musieliby to wszystko poskładać z powrotem. No i nie wyszlibyśmy z budynku przez tydzień. Ale co się odwlecze to nie uciecze, jak mówią niektórzy. Przez kilka lat myślałem aby odwiedzić Kopernika, jednak nie nadarzała się żadna okazja, na spokojne zwiedzanie. Aż do teraz.
Dobrym posunięciem było kupienie biletów online. Do Centrum Edukacji przyszliśmy rano, kolejka do bramek nie była zbyt długa, jednak do kas trzeba było chwilę poczekać. Po przekroczeniu bramek, zewnętrzny świat przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Człowiek nigdy nie przestaje być dzieckiem :)
Na początek Wahadło Foucaulta. Zaraz za nim tymczasowa wystawa o technice wodnej. śruba Archimedesa, pompy, turbiny, paradoks Pascala. Później mechanika, akustyka, elektryczność, trochę historii, astronomia, nawet odrobinę socjologii, neurologi. Dziesiątki innych zabawnych i uczących eksperymentów. Prawdę mówiąc straciłem poczucie czasu. Po trzecim razie przy każdym eksperymencie, Renata dawała do zrozumienia, że trzeba wrócić do normalnego świata. Fantastycznie jest zobaczyć, dotknąć, sprawdzić, mimo, że większość rzeczy jest oczywista i dobrze mi znana. Niestety, nie mieliśmy okazji skorzystać z platformy symulującej trzęsienie ziemi. Ta wystawa dawno się skończyła. Ale nic straconego, taką platformę (aktualnie największą w Polsce, a może i nawet w tej części Europy) budowaliśmy w Sudeckiej Zagrodzie Edukacyjnej. Na podobnej w Science Museum W Londynie sprawdzaliśmy efekty trzęsienia ziemi parę lat wcześniej.
Po pewnym czasie, w okolicy wejścia pojawiły się tłumy. Kolejka wyglądała na ponad godzinę stania do kasy, a później do bramek, sięgała głównego wejścia i zawijała mocno. A to początek lutego! Aż miło patrzeć, że jest takie zainteresowanie technologią i nauką.


















