Wzgórze w Miłkowej znajdujące się w gminie Korzenna ok. 16km od Nowego Sącza, jest świetnym miejscem na podziwianie widoków. Ze wzgórza zobaczymy Jezioro Rożnowskie, Pieniny, Beskid Niski a przy dobrej pogodzie nawet Tatry. Nie jest to jednak zwykłe wzgórze. Na szczycie, które tak na prawdę jest dużym wypłaszczeniem, znajdowała się radiolokacyjna baza wojsk lotniczych, gdzie stacjonowała 362 Kompania Radiotechniczna (1981-2003). Baza rozwiązana została w 2006 roku. Od tego czasu Agencja Mienia Wojskowego wystawiła na sprzedaż teren po byłej bazie. Wg. ostatnich planów, nowi lokalni nabywcy, chcą postawić tam hotel.
Z opowieści ludzi mieszkających w okolicy dowiedzieć się można, że radary były potężne. Anteny miały różne kształty. Proste na masztach, paraboliczne i prostokątne poustawiane były w różnych obszarach bazy. Były to głównie mobilne anteny na transporterach. W okolicy nie było lepszego miejsca na ulokowanie bazy. Zasięg wzrokowy jest po horyzont, w pobliżu nie ma żadnego wyższego wzniesienia a wypłaszczona powierzchnia szczytu wzgórza idealnie nadawała się do tego celu.
Wzgórze ma jeszcze jedną tajemnicę. Znajdują się tam pozostałości po bazie, otoczone ogrodzeniem. Na terenie bazy widać kilka budynków, wieżyczkę strażniczą a wchodząc głębiej odkrywamy schrony wojskowe z dużymi bramami. Wg. opisu jakie wojsko udostępniło podczas sprzedaży, w schronach przechowywać można materiały niebezpieczne. To oczywiście wywołało duże zamieszanie wśród mieszkańców znajdujących się w najbliższej okolicy. Schrony znajdują się pod ziemią. Prowadzi do nich jedno wejście z tyłu, zamknięte na kłódkę i wyglądające jak wejście służbowe. Drugie to duże drzwi garażowe od drugiej strony, gdzie prowadzi mała, wewnętrzna uliczka kończąca się w dużym zagłębieniu na szczycie. Drzwi są również zamknięte ale lekko się uchylają. W środku czuć mocny zapach ropy i oleju. W podłogach znajdują się zagłębienia techniczne do prowadzenia kabli. Cały złom oczywiście został wywieziony najpierw przez wojsko a potem resztki wynieśli okoliczni złomiarze. Idąc dalej, za garażem znajdują się duże stalowe, niegdyś hermetycznie zamykane drzwi do schronu. Za nimi znajduje się cała bateria filtrów. Z pozostawionego opisu można wyczytać sposób ich obsługi. Mają kilka trybów pracy, w stanie pokoju i w stanie wojny. Ten drugi dzieli się jeszcze na kilka innych. I i II stopień skażenia oraz normalny stan wojenny. Obsługa nie była prosta. Przestawienie wszystkich wymaganych pierścieni, korb, przekładni i nie wiadomo czego jeszcze wymagało dobrego przeszkolenia. Z opisu jak i wyglądu, wnioskować można, że filtry jak i same schrony pozwalały na przetrwanie ataku nuklearnego. Kolejne drzwi prowadzące prawdopodobnie do sterowni i dalszego budynku połączonego pod ziemią z pierwszym schronem były zamknięte i zaspawane, uniemożliwiając dalszą eksplorację. Mimo wszystko, ten kawałek robi wrażenie.
Ze wzgórza rozciąga się wspaniały widok na okolicę. Zachody słońca w tym miejscu bywają niesamowite. W lecie zapach pobliskiego zboża i traw robi niesamowitą atmosferę. Za wzgórzem wśród wysokiej trawy można jeszcze dojrzeć pozostałości po strzelnicy wojskowej. Spędziliśmy jeszcze chwilę na szczycie wzgórza przechadzając się wzdłuż ogrodzenia podziwiając zachód słońca. Na pobliskiej polnej drodze spotkać można również wielu amatorów podziwiania widoków w parach ;) Nie dziwię się temu bo miejsce potrafi zachwycić. Widoki są, spokój jest, w lecie można odpocząć w spokoju podziwiając okolicę.







