Suwalszczyzna. Obok Dolnego Śląska to nasza ulubiona kraina. Pewnego dnia, podczas dwutygodniowego i niestety zbyt krótkiego pobytu odwiedziliśmy Bakałarzewo. Wieczorem dojechaliśmy pod wzniesienie, gdzie znajduje się Skansen Fortyfikacji Prus Wschodnich.
Skansen Fortyfikacji Prus Wschodnich w Bakałarzewie
Z parkingu, wraz z naszym lokalnym przewodnikiem i kuzynem Krystianem (pozdrawiamy!) przeszliśmy do miejsca przypominającego kasę, gdzie siedział człowiek a przy nim piesek. Jak się później okazało, był to właściciel tego miejsca – pan Andrzej (pozdrawiamy!), który jest wielkim pasjonatem militariów i okresu drugiej wojny światowej. Pokręciliśmy się chwilę w okolicy schronu typu Regelbau 113d. Na szczycie wzniesienia, znajduje się kopuła typu 20P7 a obok leży część mniejszej. To kawał ciężkiego metalu z najwyższej jakości stali. Ze wzgórza rozpościera się ładny widok na okolicę. Byliśmy tam na początku września, więc wieczór pojawiał się szybciej niż podczas wakacji i podziwiać mogliśmy zbliżający się zachód słońca. Po chwili dołączył do nas właściciel schronu i jego czworonożny towarzysz. W trakcie oglądania kopuły, pan Andrzej podzielił się swoją wiedzą na temat historii tego miejsca oraz kilku detali technicznych. Szczerze mówiąc, bez jego komentarza zobaczylibyśmy tylko okolicę i pojechalibyśmy dalej.
Ta budowla obronna została wzniesiona przez Niemców w latach 1940 do 1941. Użyto dźwigów, specjalnie przetransportowanych na miejsce i tam złożonych aby umożliwić budowę schronu i montaż kopuły. Schron był stanowiskiem dowodzenia punktu oporu Bakałarzewo a także jednym z 5 żelbetowych schronów obronnych uzupełnianych przez 8 schronów biernych dla piechoty. W bliskiej okolicy schronu znajdują się zasieki przeciwpiechotne oraz zapory przeciwczołgowe.
Sama kopuła to niezła gratka nie tylko dla znawców historii i wielbicieli techniki wojskowej ale także dla złomiarzy. Podobno kiedyś, jakaś grupa śmiałków porwała się na uszkodzoną kopułę. Na szczęście ich plan wyciągnięcia jej nie powiódł się. Duża kopuła schronu, o ile dobrze pamiętam, waży ok. 56 ton. Stal, z której została wykonana jest najlepszą stalą jakiej można było użyć do budowy. Kopuła jest praktycznie nie do ruszenia, przymocowano ją do żelbetowego podłoża ogromnymi śrubami, przytwierdzonymi na obwodzie kopuły.
Na zewnątrz widać jeszcze ślady po silnych ostrzałach a mimo tego kopuła ma się świetnie. W miejscach gdzie uderzały pociski, stal jest zdeformowana w charakterystyczny sposób na niewielkiej głębokości ale nie ma pęknięć ani perforacji. Na obwodzie kopuły znajduje się 6 otworów, w których umieszczano dwa karabiny maszynowe. Otwory wykonane są w taki sposób, aby nie stanowiły słabego punktu kopuły. Zamknięcia otworów to duże, stalowe półkule zamocowane na ogromnych zawiasach i blokowane stalową zasuwą. Karabiny maszynowe wyposażone były w podobną stalową półkulę. Dzięki temu można było prowadzić ostrzał, nie narażając obsługi na oberwanie pociskiem oraz dawało możliwość poruszania karabinem w zakresie kilkudziesięciu stopni. Taka konstrukcja zapewniała także szczelność schronu uniemożliwiając atakującym umieszczenia odbezpieczonego granatu wewnątrz kopuły co zaowocowałoby śmiercią obsługi karabinów. Charakterystyczne, mniejsze otwory wokół kopuły to wizjery używane do obserwacji okolicy za pomocą peryskopów.
Schron jest dwukondygnacyjny. Do kopuły podchodzi się od dołu metalową platformą z drabinami, na której znajduje się platforma i cały mechanizm pozwalający na montaż karabinów maszynowych. To bardzo przemyślana konstrukcja. Warto zwrócić na nią uwagę będąc w środku.
Do środka weszliśmy z panem Andrzejem (po zakupie biletu). Mieliśmy duże szczęście bo to był jego ostatni dzień (a właściwie godzina) w którym oferował zwiedzanie. Na miejscu byliśmy praktycznie po sezonie letnim, w którym możliwe jest zwiedzanie. Schron robi ogromne wrażenie. Duża, masywna konstrukcja z jedną widoczną ścianą, w której znajduje się wejście do środka. W schronie znaleźć można kilka ciekawych miejsc. Pomieszczenie z filtrami, miejsce dla załogi, wiele korytarzy no i muzeum. Pan Andrzej odwalił kawał dobrej roboty ratując schron przed dewastacją. Zobaczyć można dawną amunicję, mundury, karabiny maszynowe, pistolety i elementy wojskowego wyposażenia. Będąc w środku zwróć uwagę na ogromne śruby mocujące kopuły. Wchodząc do środka leży taka jedna po lewej :) Na ścianach umieszczone są zdjęcia, rysunki i szkice. Pokazane jest bardzo ładnie jak wygląda konstrukcja schronu w przekroju, robi wrażenie! Idziemy dalej do kopuły. Tu można napatrzeć się na wspaniałą technologię bojową. Siedząc w środku, wyobraź sobie chwilę ostrzału!
Wychodząc, zahaczyliśmy jeszcze raz o mini muzeum. Porozmawialiśmy chwilę z panem Andrzejem o naszej wspólnej pasji i udaliśmy się na zewnątrz, zobaczyć co jeszcze znajduje się za schronem. Przeszliśmy długim, ciemnym korytarzem trafiając do innego miejsca, którym był prawdopodobnie pasywny schron dla piechoty lub magazyn. Niestety robiło się coraz ciemniej a my nie zabraliśmy naszych czołówek. Oznaczało to koniec zwiedzania w tym dniu. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w drogę do Filipowa, miejsca gdzie nocowaliśmy. Do Bakałarzewa jeszcze wrócimy!
Dla wielbicieli geocachingu jest też cache do odszukania. Pamiętaj, jeżeli będzie ktoś w okolicy, poczekaj na chwilę kiedy teren będzie pusty. Pan Andrzej wie gdzie znajduje się kesz więc w razie problemów możesz zapytać o pomoc. Zobacz tutaj opis skrytki.
Zobacz poniżej jak wyglądała nasza krótka wizyta w Bakałarzewie.
Kilka przydatnych informacji
Godziny otwarcia schronu: 10:00 – 20:00 w sezonie (30 czerwca do 31 sierpnia)
Kontakt do właściciela: Andrzej Strużyk
tel.: +48 693 085 135
adres: Drozdów 24, 42-700 Lubliniec
tel. poza sezonem: +48 34 353 12 96


















